Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

33. Recenzja książki ,,Zabić Jane''.

Obraz
źródło:empik.pl   Tytuł: Zabić Jane Autor: Erica Spindler Wydawca: Harlequin Polska Ilość stron: 492          Główną bohaterką książki jest Jane, artystka - rzeźbiarka. Na początku książki dowiadujemy się, że uległa ona przed laty wypadkowi na jeziorze - ktoś umyślnie najechał na nią motorówką, co spowodowało okaleczenie twarzy. Dzięki operacjom i pomocy psychologa Jane doszła do siebie,  poznała swojego męża Ian'a, z którym spodziewała się dziecka. Niestety ich spokój zostaje zaburzony. Senne koszmary zaczynają prześladować Jane, a jej mąż zostaje oskarżony o podwójne morderstwo. Gdyby tego było mało to gwoździem do trumny stają się anonimy wysyłane prawdopodobnie od sprawcy wypadku sprzed lat.  Jak myślicie - czy zabójcą naprawdę jest mąż? Kto stoi za wysyłaniem listów?  Może sprawcą jest jedna i ta sama osoba, która bardzo dobrze zna Jane i chcę ją zranić? Mam nadzieję, że pytania na tyle was zaintrygowały, że sięgniecie po książkę.     

32. Muzyka mojego życia.

Obraz
Jakiś czas temu zakupiłam książkę Roberta Janowskiego, ale dopiero teraz miałam czas by po nią sięgnąć. Książka zawiera wywiady, które przeprowadził pan Robert m.in z Marylą Rodowicz, Krzysztofem Krawczykiem czy Andrzejem Piasecznym. Po odłożeniu książki na półkę, zaczęłam się zastanawiać jaka muzyka, jest muzyką mojego życia. Jeżeli o polskich piosenkarzy to bez zastanowienia mogę wymienić Andrzeja Piasecznego, który swoją muzyką powoduje, że moje zamrożone serce topnieje, Mateusza Mijała, Łukasza Zagrobelnego i Michała Szpaka. Z piosenkarkami jest odwrotnie. W przeszłości słuchałam chyba większości wokalistek, moją idolką przez długi czas była Ewa Farna, jednak ten czas minął. Dziś na liście moich ulubionych wokalistek znajduje się Sylwia Grzeszczak. Moja fascynacja jej twórczością zaczęła się od piosenki ,,Małe rzeczy''. Akurat wtedy dopadł mnie mały kryzys jeżeli chodzi o muzykę, nie bardzo wiedziałam za kim mam powędrować, a ta piosenka przywróciła mnie na właściwe

31. Moje zagraniczne serialowe podium.

Obraz
Pomimo tego, że za oknem ładna pogoda, to ja zabrałam się za porządki. Było mi to bardzo potrzebne zważywszy na moje samopoczucie. Odkurzanie wspomnień ma dla mnie moc terapeutyczną, dobrze jest przypominać sobie, że kiedyś było się szczęśliwym człowiekiem. Odkąd pamiętam lubiłam oglądać bajki, później przerzuciłam się na seriale i filmy. Nie wszyscy to pochwalają, ale cóż, każdy ma jakieś hobby. Chciałabym teraz napisać o trzech serialach zagranicznych, które są bliskie mojemu sercu, do których wracam, bo wywołują u mnie szybsze bicie serca, niezależnie od ilości ich oglądania. 1. Zbuntowany anioł - to pierwszy serial jaki miałam okazję zobaczyć i który pokochałam od pierwszego odcinka. Dzięki niemu wyrosłam na marzycielkę i romantyczkę co nieraz dawało mi mocno w kość, ale nie żałuję tego. Kiedy dopada mnie jakiś dołek nie czekam ani sekundy i wsłuchuję się w piosenki Natalii Oreiro: - Cambio dolor, - De tu amor, - Me muero de amor, - Vengo del mar. Utwory te bardzo poprawia

30. Wciąż go kocham.

Nie tak dawno obejrzałam w telewizji film ,, Wciąż ją kocham''. Jest to ekranizacja powieści Nicholasa Sparksa. Kolejny raz czy to w książce czy w filmie, spotykam się z wątkiem pisania listów co zawsze bardzo mnie wzrusza. Więc i ja, żeby nie być gorsza napiszę listy do osoby, którą pomimo upływu lat wciąż bardzo mocno kocham. Drogi wujku! Piszę do Ciebie list, zastanawiając się jednocześnie po co, skoro być może nigdy go nie przeczytasz. Jaki jest tego powód - otóż niestety nie znam adresu do nieba. W sierpniu od Twojej śmierci minie 15 lat, ale ja dopiero teraz tak naprawdę odczuwam Twój brak. Miałam 9 lat gdy Cię zabrakło, jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak będzie mi bez Ciebie ciężko. Z czasem nauczyłam się żyć z myślą, że w najbliższej przyszłości Cię nie zobaczę, ale coraz częściej doskwiera mi brak Twojej osoby. Pisząc ten list do Ciebie, chcę w pewnym sensie ukoić żal, wypełnić pustkę jaka mi doskwiera i która jeszcze przez bardzo długi czas, a moż

29. Koncert Mesajah i Enej - tego było mi trzeba.

Obraz
Jak widać na załączonym wyżej obrazku 29 lipca miałam możliwość uczestniczenia w koncercie Zespołu Enej i Mesajah. Bardzo się cieszyłam na ten dzień zważywszy na to, że żyję w ciągłym stresie i takie rozluźnienie było na wagę złota.  Będąc już w Opolu kierując się pod deski Amfiteatru odczuwałam lekkie podniecenie, zarówno koncertem, jak i wspomnieniami jakie mnie nawiedziły. Przecież nie tak dawno byłam na Polskiej Nocy Kabaretowej a tu nagle pierwszy raz wybieram się do Narodowego Centrum Polskiej Piosenki na całkiem inną formę rozrywki.   Koncert zaczął się występem Mesajah, który występował razem z zespołem Riddim Bandits. Zostałam wprowadzona w stan pełnego rozluźnienia, pomimo tego, że nie znałam większości piosenek bawiłam się świetnie. Sam Mesajah jest tak otwartym, szczerym człowiekiem, wychodził poza scenę by przytulić się z przypadkowymi osobami, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło (zresztą w Opolu na Festiwalu pokazał jaki jest otwarty na ludzi). Jeżeli chodzi o