Posty

Wyświetlam posty z etykietą inne

130. Amatorskie recenzje - czyli jak tworzę filmowe wpisy.

Pewnie porywam się z motyką na słońce, ale zdałam sobie sprawę, że inaczej nie potrafię. Muszę zarówno sobie jak i wam, wyjaśnić/wytłumaczyć jak przebiega proces powstania recenzji. Na co zwracam uwagę, dlaczego wystawiam recenzowanemu produktowi taką a nie inną ocenę. Poniżej przedstawię wam kilka rad, jakie zdarza mi się stosować. Zatem zaczynamy. 1. Oglądam filmy o takiej porze, bym mogła na gorąco po seansie podzielić się swoimi wrażeniami. Próbowałam oglądać filmy popołudniami, ale zbyt wiele rzeczy o tej porze mnie rozpraszało. Zastosowałam więc inną taktykę. Nie jestem nocnym markiem, ale zdarza mi się poświęcić kilka dni w tygodniu, by obejrzeć jakiś film po 22. Po zakończonym seansie, kiedy wszyscy śpią, otwieram okno by przewietrzyć głowę, zapalam nocną lampkę, a pomysły sypią się jak z rękawa. Staram się nie robić tego często, by ta chwila nie straciła swojej mocy. Dzięki takiemu zabiegowi powstały moje 3 ulubione recenzje: ,,Bez twarzy'' ,,Zabójcy...

124. Q&A czyli pytania i odpowiedzi część II.

Witajcie. Dziś przed wami kolejna porcja pytań i odpowiedzi od Iwony dla Marysi i odwrotnie, więc zaczynajmy. Pytania od Iwony: 1. Wymień 3 rzeczy, których utrata byłaby dla Ciebie bolesna? Odp: - telefon, - dom, - pieniądze. 2. Czego się boisz? Odp: Panicznie boję się myszy. 3.Co o mnie sądzisz? Odp: Ogólnie jesteś fajna, rozrywkowa, zabawna, ale momentami za bardzo się denerwujesz i się nakręcasz (więc można się Ciebie bać). 4.Jaką najgłupszą rzecz ode mnie usłyszałaś? Odp: Hmm.. ciężka odpowiedź, chyba że wyjdziesz za mąż heh. 5.Jaki był twój no dziwniejszy sen? Odp: Co chwilę jakieś mam, chyba jazda na świni.  6.Co byś zrobiła gdyby miało nie być jutra? Odp: Pojechałabym do Zakopanego uwielbiam te miasto. 7.Gdybyś mogła zostawić sobie tylko jedno wspomnienie, co to by było? Odp: Wyjazd do Mosznej, który odbył się ponad rok temu byłam tam z moją rodziną i przyszłą. 8. Jaka jest zazwyczaj twoja pierwsza...

117. Nie wie nikt, czyli przedurodzinowe rozmyślania.

Zasiadłam do tego wpisu, z ciążącym na mnie ciężarem, którego wagi praktycznie nie znam. Narzuciłam sobie z góry temat, i teraz staram się dobrać do niego słowa. W sumie, jakieś wyrazy w głowie mi się pokazują, jednak przelanie ich za pomocą klawiatury na ekran, już wcale nie jest takie łatwe. Zwłaszcza, kiedy w głowie awanturują się dwie Iwony. Każda z nich chce zabłysnąć, dorzucić coś od siebie, przez co w głowie tworzy się spory bałagan. Jak z tego  harmidru wybrać coś, co pozwoli mi na stworzenie wpisu na miarę moich możliwości? Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Czasem trzeba postawić na intuicję, nie zastanawiać się zbyt długo i jechać z tym natłokiem myśli, aż zrobi się ciut luźniej. Popełniam duży błąd, traktując każdy wpis jako kontynuację poprzedniej myśli, nie wyjaśniając wam pewnych rzeczy. Spróbuję to zmienić. Wiem, że wiąże się to ze zwiększeniem długości wpisów, ale chyba oto chodzi, bym znowu pisała tak jak kiedyś. Skoro już wiecie, że zamierzam dużo pisać, a n...

110. Wołanie o pomoc - brak akceptacji.

Robiłam wszystko co w mojej mocy, postępowałam tak, by być dumna z siebie, jednak nie osiągnęłam zamierzonego celu. Kolejny raz, załamałam się. Naprawdę się starałam, ale nie potrafię już znieść tego, co dzieje się wokół mnie. Brakuje mi motywacji, chęci do pozytywnego działania... Staram się dopingować innych, mówię im co mają robić, jak się zachowywać, jednak sama z tych rad nie korzystam. Wiadomo - szewc bez butów chodzi. Zaczęłam uciekać od swoich problemów, skupiając się na sprawach innych ludzi. Kiedy jednak zechciałam wrócić, naładowana pozytywną energią, okazało się, że przybrały one (w sensie problemy) zbyt duże rozmiary, i uderzają we mnie, ze zdwojoną siłą. Dodatkowo do tych spraw, przed którymi uciekałam, dochodzą  nowe, i mając problem z orientacją (w terenie!), nie wiedząc od czego zacząć, staję na środku, poddając się bez walki, oczekując na zasypanie przez lawinę. Na zasadzie, a nóż się uda, w końcu się z niej nie wydostanę i ,,b...

99. Q&A czyli pytania i odpowiedzi.

Witajcie. Dziś świętujemy pojawienie 100 wpisu na blogu.  Z tej okazji przygotowałyśmy dla was coś specjalnego - zadałyśmy sobie wzajemnie 10 pytań, na które poniżej odpowiemy. Pytania Marysi skierowane do Iwony: 1. Dlaczego nadałaś tytuł stronie ,,Po prostu życie''? Tytuł bloga wpadł mi do głowy dość niespodziewanie. Po prostu szukałam prostej nazwy i w głowie pojawiła się myśl: to musi być po prostu coś prostego'' - stąd wziął się pierwszy człon wpisu. Co do życia dość spontanicznie te dwa wyrazy połączyły się ze sobą, i oto jest nazwa bloga. 2. Co jest w życiu dla ciebie cenne? W życiu najbardziej cenię sobie ciszę i spokój. 3. Do ilu wpisów dążysz? Nie ukrywam, że chciałabym aby blog trwał jak najdłużej - liczba 500 wpisów mnie w zupełności usatysfakcjonuje. 4. Masz do wyboru jedną książkę, którą zabierasz na wakacje, która by to była? Hmm. Jedno z trudniejszych pytań. Miałbym dylemat między jedną z książek o Harrym Potterze a pozycją Ni...

74. Z ładnej miski się nie najesz, czyli moi zagraniczni amanci ;)

Obraz
Witajcie. Próbuję sobie wytłumaczyć, dlaczego w momencie zakiełkowania fajnego tematu w mojej głowie pojawia się blokada, której nie potrafię przeskoczyć. Męczę się z początkiem wpisu jak Syzyf wtaczający głaz na szczyt. Kiedy już widzę światełko w tunelu, wszystko trafia szlag i kolejny raz usuwam to, co udało mi się stworzyć. Daję sobie szansę po raz n-ty, oby tym razem udało mi się przelać na papier to, co sobie założyłam. Jak zapewne wiecie, czytając na bieżąco moje wpisy, ostatnio mam bzika na punkcie filmów zagranicznych. Wiąże się to z tym, że co jakiś czas jakiś aktor przykuwa moją uwagę. Od dawna moim numer jeden jest Wentworth Miller, z czasem dołączył Daniel Craig, ale brakowało tego ostatniego ogniwa. Oczywiście, idąc na łatwiznę i chcąc opublikować post jak najszybciej, mogłam na najniższym stopniu podium umieścić np. Leonardo DiCaprio i pewnie bym tak zrobiła gdyby nie pojawił się ON. A o kim mowa przekonacie się poniżej. Na początek zrobię takie małe w...

70. Nie chcem ale muszem czyli świętowanie ćwierćwiecza.

Obraz
Dziś wielki dzień. Moje urodziny. 25. Ćwierć wieku. Nie mniej. Nie więcej. Powinnam w tym miejscu zacząć krzyczeć, by pozbyć się swojego wewnętrznego syfu, który mnie wypełnia tzw. wewnętrzny wkurw. Powinnam w tym miejscu otworzyć szeroko usta by, wydobyć na światło dzienne moją anielską światłość schowaną pod płaszczem codzienności. Powinnam w tym miejscu zacząć suszyć zęby, by utworzyć atmosferę krainy mlekiem i miodem płynącą, która pozwoli uniknąć pewnych pytań.     Powinnam w tym miejscu zacząć tańczyć lub biec, by zrzucić ciężar spoczywający na moich barkach utrudniający swobodne poruszanie się. Powinnam w tym miejscu zacząć płakać, by przynajmniej na jakiś czas pozbyć się łez, aby w przyszłości rozpaczać jak najmniej. Powinnam w tym miejscu zacząć wyrzucać słowa z szybkością karabinu maszynowego, by pozbyć się szlamu, który ciśnie mi się codziennie na usta. Powinnam w tym miejscu być dla wszystkich miła, serdeczna,...

58. Mayday2 - drugi raz w filharmonii.

Obraz
Dzień spektaklu o którym mowa powyżej nie należał do najlepszych. Od kilku dni nie mam na nic siły, większość rzeczy robię bez przykładania się i  kłócę się z kim popadnie. Jeśli zgrać to wszystko do kupy, to pewnie domyślacie się, że nie miałam ochoty jechać do miejsca, które nie do końca dobrze mi się kojarzyło. Do południa wstąpiły jednak we mnie nowe siły, poukładałam sobie wszystko godzinowo z perspektywą wyrobienia się, co jeszcze bardziej mnie zmobilizowało do działania. Wszystko popsuła niestety popołudniowa drzemka, która trwać miała 20 minut, ale znacząco się przedłużyła i wszystko wzięło w łeb. Fryzura w nieładzie, bluzka nie wyprasowana a za 20 minut siostra miała po mnie przyjechać. Nie wiem czasem jak ja to robię, że się wyrabiam w tak ekspresowym tempie. Na szczęście dzięki temu, że się spięłam zdążyłyśmy z siostrą dotrzeć grubo przed czasem do Opola. Wchodząc do filharmonii, czułam lekkie podniecenie - w końcu niecodziennie można zobaczyć ta...

56. Być jak Elizabeth Taylor - czyli moja pierwsza wizyta w Filharmonii.

Obraz
Zaczęłam zarówno siebie jak i was przyzwyczajać do pozytywnych wpisów, aż tu nagle nie kotlet, nie mielony a ....... klops. Dzisiejszy wpis będzie należał do gatunku, który nazwałabym ,,tęczowy''. Znajdziecie w nim nutkę radości przeplataną smutkiem. Takie wpadanie ze skrajności w skrajność. Mam mieszane uczucia. Spełniło się jedno z moich większych marzeń - zobaczyłam Pawła Deląga na żywo. Jednak jestem tylko człowiekiem i odczuwam pewien niedosyt, trochę smutku, którym chcę się z wami podzielić. Ale może najpierw kilka słów na temat sztuki. Dnia 18 marca 2017 r. wybrałam się do Filharmonii Opolskiej, by zobaczyć sztukę pt. ,,Być jak Elizabeth Taylor''. Niestety podobnie jak w przypadku Eugeniusza Bodo nie miałam pojęcia kim była Elizabeth, ale w najbliższym czasie postaram się to nadrobić. Przedstawienie było cudowne nie tylko za sprawą obsady (Małgorzata Foremniak, Paweł Deląg, Sambor Czarnota oraz Martyna Kliszewska), ale rów...