Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

7. Mój gust książkowy.

Obiecałam w jednym z wcześniejszych wpisów, że będę pisała na temat książek. Troszeczkę złamię tą zasadę i nie napisze o konkretnej książce a o dwóch pisarzach, którzy urzekli mnie swoją twórczością. Bardzo lubię czytać kryminały. Od czasu do czasu jednak sięgam po innego rodzaju książki niekoniecznie z zagadką w tle. Dość przypadkowo (czasem mam wrażenie, że przypadek to moje drugie imię) natrafiłam na książki Nicholasa Sparksa oraz Guillaume Musso, które przekonały mnie do tego, że nie tylko na kryminałach świat się kończy.  ,,List w butelce’’ – to pierwsza powieść jaka trafiła do moich rąk, i od razu mną zawładnęła. Była tak całkowicie inna od tego wszystkiego co to tej pory przeczytałam, być może dlatego, że zakończenie było takie nieoczywiste. Po przeczytaniu powieści przyszła pora na to bym zobaczyła film, który zadziałał na mnie bardziej niż ,,Titanic’’. Muszę was uprzedzić, że jeżeli pojawia się ekranizacja jakiegoś dzieła, staram się najpierw przeczytać książkę a dop

6. 15-lecie kabaretu Neo-Nówka.

Powinnam już wczoraj zamieścić ten wpis, jednak musiałam przespać się z moimi myślami, emocjami. Dziś mam świeży umysł, więc mogę przejść do rzeczy. Jakiś czas temu wspominałam, że wybieram się na występ Neo-Nówki. Odbył się on wczoraj w Kędzierzynie-Koźlu w hali Azoty. Jak na urodziny przystało zabawa była przednia. Zaczęło się od piosenki, którą wykonał pan Radek. Byłam pod wrażeniem, bo nie wiedziałam, że aż tak dobrze śpiewa! Publiczność dopiero się rozkręcała i pan Radek zażartował: ,,kto się nie bawi ten ze Strzelec". Pomyślałam, że po występie podejdę do nich i powiem, że jestem ze Strzelec i dobrze się bawiłam, niestety nie miałam takiej możliwości. Po piosence na scenie pojawiła się Wandzia Nierusz z domu Zostaw. Uwielbiam pana Romana w tej roli :). Akcja z rozdawaniem prezerwatyw też była prześmieszna, ale może nie będę zdradzać o co w niej chodziło. Na moje szczęście pojawił się również skecz Namiot - uwielbiam historię Paciaciaków. Na bis kabaret zagrał skecz Nieb

5. Marzenie, które nie miało prawa się spełnić.

Obraz
Długo się zastanawiałam jaki tytuł powinien mieć kolejny wpis. Na początku przyszło mi na myśl coś w stylu: najpiękniejszy dzień w życiu, niezapomniana chwila, ale wydawało mi się to nie tyle nieprawdziwe co trochę banalne. Dziś rano przyszedł mi do głowy tytuł, który w 100% jest prawdziwy. Wpis ten będzie poświęcony kabaretowi Paranienormalni. Ale może zacznę od początku. Z kabaretem Paranienormalni miałam okazję spotkać się 12 czerwca 2015 r. na meczu charytatywnym w Opolu. Znalazłam się tam trochę przez przypadek. Zobaczyłam na Oficjalnym Fan Clubie kabaretu, że jedna z współprowadzących owy fan club Magda też wybiera się na ten mecz, pomyślałam, że to dobra okazja aby poznać nową osobę, której pasją są kabarety, oraz samych kabareciarzy. Spotkanie z nimi po meczu było dla mnie wielkim przeżyciem w końcu pierwszy raz miałam okazję stanąć z nimi twarzą w twarz. Dzięki uprzejmości Magdy mam w swoim domowym archiwum 15 sekundowy filmik, na którym widać jak się z nimi witam. Dw

4. Być jak Kopciuszek.

Obraz
Która z nas choć raz chciałaby się poczuć jak Kopciuszek, znaleźć swojego księcia na białym koniu. Ja należę do takich osób. Pewnie się domyślacie, że ten wpis nie jest przypadkowy, w końcu wczoraj były Walentynki.  Należę do grona niepoprawnych romantyczek, które czekają na tego jedynego. Kilka lat temu miałam przepiękny sen. W tym śnie obudziłam się w łóżku obok faceta. Nim zdążyłam się zorientować kim jest ów mężczyzna, sen się zakończył. Sen ten może i trwał krótko (w moim mniemaniu minutę) to obudziłam się z bardzo pewnym przekonaniem, że tam gdzieś czeka na mnie ten książę. W pamiętniku mam nawet napisane: Iwona uwierz w końcu, że tam gdzieś na ciebie czeka ten jedyny!!! Gdy mam doła lub taką mini depresję, to z ochotą wracam do tego zapisu i wiara w to, że ktoś tam gdzieś jest mi przeznaczony wraca. W końcu każda potwora znajdzie swojego amatora :D Tak na koniec wstawię zdjęcie, które tłumaczy mojego księcia ;)

3. Moje 3 wielkie miłości.

Obraz
Witajcie. Po weekendzie nabrałam nowej energii i postanowiłam napisać o trzech rzeczach, moich pasjach, bez których moje życie byłoby szare (kolejność wymieniania tych rzeczy nie jest przypadkowa). Pierwszą rzeczą bez której nie wyobrażam sobie swojego życia są książki. Wymieniłam je jako pierwsze bo towarzyszą mi od dziecka. Pamiętam jak kiedyś przypadkiem zawędrowałam do biblioteki aby pograć w gry planszowe a zostałam tam by czytać. Dziś nie wyobrażam sobie dnia bez przeczytania choćby kilku stron książki. Być może na blogu będą pojawiać się recenzje książek, które wywrą na mnie wrażenie, niekoniecznie tylko te dobre. źródło: http://przedszkole20.com.pl Drugą moją miłością jest siatkówka. Pamiętam jak dziś wakacje 2007 roku. Bardzo się wtedy nudziłam (co u mnie rzadko się zdarza), siedziałam przed telewizorem i bez sensu przelatywałam po kanałach. Przypadkiem natrafiłam na mecz ligi światowej na Polsacie i pomyślałam: o matko, znowu jakiś głupi sport, no ale z braku l

2. Czy bycie wrażliwym się opłaca?

Obraz
Miałam dziś pisać totalnie o czymś innym, a wzięłam sobie na warsztat wrażliwość.  Według słownika wrażliwość to zdolność przeżywania emocji i odczuwania wrażeń; bycie wyczulonym. Ja jestem okropnym wrażliwcem, nie wstydzę się tego. Dlaczego tak sądzę? Otóż dość często zdarza, że moje oczy wilgotnieją. Sama się często zastanawiam dlaczego tak się dzieje. Jeszcze nie do końca odpowiedziałam sobie na to pytanie.   Nie dalej jak kilka dni temu moja wrażliwość się ujawniła. W trakcie mszy do kościoła wszedł chłopak wyglądał na 12-13 lat. Miał problem z nogą, kuśtykał. Zrobiło mi się go tak zwyczajnie w świecie bardzo żal i zapytałam siebie w myślach dlaczego akurat jego spotkało coś takiego. Dodatkowo te spojrzenia ludzi, którzy patrzyli na niego z politowaniem, ale nikt nawet nie zrobił     w jego stronę kroku by mu pomóc...   Teraz powinnam odpowiedzieć na pytanie czy wrażliwość jest opłacalna, uważam jednak, że każdy z nas sam powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dz

1. Pierwszy wpis na blogu.

Hura! Hura! Hura! W końcu zmobilizowałam się i zebrałam na odwagę by zacząć pisać bloga. Ktoś może zadać sobie pytanie w myślach - do czego jest potrzebna odwaga? Osobiście odwaga jest potrzeba mi do tego by zmierzyć się ze swoim strachem. Strach mój polega na tym, że boję się otwierać na ludzi. Jestem osobą małomówną, nieśmiałą i zamienienie kilku słów z kimś kogo dopiero co poznałam dużo mnie kosztuje. Może blog będzie dla mnie pewną formą terapii – kto wie? Mój blog, moje wpisy nie będą w żaden sposób wyjątkowe, będę pisała o tym co mnie cieszy co mnie boli, co martwi, co smuci itp. Ten wpis jest krótki, myślę jednak, że z czasem nabiorę wiatru w żagle i zacznę pisać trochę więcej. Na koniec pragnę podziękować dwóm osobom dzięki którym zaczęłam pisać bloga. Nie będę ujawniać ich personaliów ( jestem przekonana, że gdy będą czytały   ten wpis to zorientują się, że chodzi właśnie o nie ). Pierwsza osoba sama prowadzi bloga, dzięki któremu ja nabierałam siły aby funk