5. Marzenie, które nie miało prawa się spełnić.
Długo się zastanawiałam jaki tytuł powinien mieć kolejny wpis. Na początku przyszło mi na myśl coś w stylu: najpiękniejszy dzień w życiu, niezapomniana chwila, ale wydawało mi się to nie tyle nieprawdziwe co trochę banalne. Dziś rano przyszedł mi do głowy tytuł, który w 100% jest prawdziwy. Wpis ten będzie poświęcony kabaretowi Paranienormalni. Ale może zacznę od początku.
Z kabaretem Paranienormalni miałam okazję spotkać się 12 czerwca 2015 r. na meczu charytatywnym w Opolu. Znalazłam się tam trochę przez przypadek. Zobaczyłam na Oficjalnym Fan Clubie kabaretu, że jedna z współprowadzących owy fan club Magda też wybiera się na ten mecz, pomyślałam, że to dobra okazja aby poznać nową osobę, której pasją są kabarety, oraz samych kabareciarzy. Spotkanie z nimi po meczu było dla mnie wielkim przeżyciem w końcu pierwszy raz miałam okazję stanąć z nimi twarzą w twarz. Dzięki uprzejmości Magdy mam w swoim domowym archiwum 15 sekundowy filmik, na którym widać jak się z nimi witam.
Dwa tygodnie po meczu w Opolu odbywała się Polska Noc Kabaretowa, w której brałam udział. Udało mi się złapać chłopaków po występie, nie ukrywam, że chciałam się im przypomnieć. Myślę, że w jakimś stopniu mi się udało, dzięki zdjęciom, które robiła moja siostra ( buziak dla ciebie ).
Wolnymi krokami dochodzę do meritum wpisu. Pod koniec czerwca udało mi się wylicytować fotografię Roberta Motyki z Wernisażu Kalendarza Dżentelmeni. Jak tylko dowiedziałam się o wygranej nie omieszkałam powiadomić o tym chłopaków a w szczególności Roberta, który mi odpisał: ,,Witam tu Robert - bardzo mi miło,mam nadzieję że do zobaczenia niebawem''. Nie pozostało mi nic innego jak szukać ich najbliższego występu w okolicy - padło na Tarnowskie Góry 24 października.
W końcu nadszedł ten wielki dzień. Występ zaczął się o godzinie 17:00. Już samo to, że siedziałam w 3 rzędzie było dla mnie mega przeżyciem. Występ chłopaków był cudowny, nie było sekundy, żebym się nie śmiała ( nawet z Mariolki, za którą jakoś szczególnie nie przepadam ). Po występie szybko pobiegłam do auta po obraz, ponieważ z racji gabarytów nie mogłam go mieć przy sobie podczas występu. Gdy weszłam na halę z obrazem kilka osób wyraziło zdziwienie w postaci krótkiego wow (zawsze to coś). Im szybciej kolejka posuwała się do przodu tym bardziej ja byłam stremowana. Gdyby siostra nie popchała mnie w stronę chłopaków, dalej stałabym jak kołek. Na początku zauważył mnie Robert, przypatrywał się zdjęciu z każdej strony i zapytał o dedykację. Sama nie bardzo wiedziałam co miałby tam napisać, powiedziałam, że zdaję się na niego. Międzyczasie moja siostra załatwiała autografy na pocztówkach kabaretu, które udało mi się wygrać w konkursie. Ciekawa jestem czy zgadniecie na której pocztówce podpisał się Igor a na której Michał :).
Po autografach, uściskach, chciałam ustawić się do wspólnego zdjęcia, a Michał wtedy zaproponował, żebym na początek zrobiła sobie zdjęcie z Robertem. Boże jaka ja byłam wtedy przeszczęśliwa - tego nie da się opisać słowami.
Dzień po występie dowiedziałam się, że Robert udostępnił nasze zdjęcie na swoim profilu. Jak się o tym dowiedziałam zaczęłam płakać, bo uświadomiłam sobie ile szczęścia mnie spotkało.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym wpisem. Warto żyć i czekać na takie chwile.
Super wpis! :) Oby więcej takich! :) ~Wera.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za opinię :)
Usuń