40. Walka o pasję.

Witajcie. 11 września w Katowickim Spodku odbył się mecz gwiazd Polska kontra Reszta Świata. Na parkiecie mogliśmy obserwować takie zagraniczne gwiazdy jak Giba, Nikolov czy Nalbert, oraz naszych rodzimych siatkarzy: Krzysztof Ignaczak, Mariusz Wlazły czy Paweł Zagumny, który postanowił zakończyć swoją reprezentacyjną karierę. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ ten mecz otworzył mi oczy. Otóż jak wiecie siatkówka zawsze będzie mi bliska, ale jakiś czas temu została odsunięta na dalszy plan. Z tego też powodu nie wiedziałam, że takowy mecz w ogóle miał mieć miejsce. O 20 zasiadłam przed telewizorem z zamiarem oglądania programu ,,Kabaret na żywo''. Nagle mojej siostrze przypomniało się, że na kanale Polsat Sport trwa pożegnanie Gumy. Dość niechętnie przerzuciłam się na ten kanał. Gdy zaczęłam oglądać zmagania siatkarzy nagle poczułam jakby przejechał po mnie walec. Jeszcze nie tak dawno uważałam się za wielką fankę siatkówki a tu nie dość, że nie miałam ochoty przełączyć na mecz to dodatkowo nie byłam na bieżąco. Tu tak naprawdę pierwszy raz zaszkliły mi się oczy. Zastanawiałam się co ja najlepszego zrobiłam. Gdzie podziała się ta Iwonka, dla której siatkówka była całym życiem? Z pewnością gdzieś po drodze się zagubiła, ale chyba pora czas wrócić na właściwe tory. Przecież w przyszłym roku mija 10lat!!! od kiedy interesuję się siatkówką i to wydarzenie nie może od tak przejść bez echa.
Jako mała dziewczynka nie byłam zbyt wielką fanką sportu, żyłam tylko książkami. Jednak wakacje w 2007 roku okazały się przełomowe. Byłam wtedy nastolatką, przeżyłam swój pierwszy miłosny zawód. Siedziałam cały czas przed telewizorem i twierdziłam, że życie nie ma sensu. Spokojnie nie myślałam wtedy o samookaleczaniu się, czy czymś podobnym. Przypadkowo trafiłam na transmisję meczu Ligi Światowej. Początkowo nic nie wskazywało na to, że aż tak zawładnie moim sercem a tu proszę nie potrafiłam obejść się bez tego sportu. Jak tak teraz patrzę na siebie, to byłam okropną fanką. Dlaczego? Moja fascynacja przekraczała pewne granice. Dzień bez siatkówki był dla mnie dniem straconym. W dniu jakiegoś ważnego meczu udawałam chorą by nie jechać do babci na urodziny. Gdybym w tym okresie miała wyjść za mąż to być może nie stawiłabym się na własny ślub. Dziwne, ale tak to już jest kiedy pasja pożera cię w całości. Próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, w którym momencie, straciłam zainteresowanie moją pasją. Złożyło się na to kilka rzeczy. Jest to trochę tak jak z rośliną, kiedy się jej nie podlewa, nie dba o nią ona usycha. I tak było ze mną. Z czasem nawet nie wiedząc o tym odłączałam się od siatkówki. Najpierw opuściłam jeden mecz w tygodniu, potem dwa aż w końcu okazało się, że mogę żyć bez tego sportu. Zaczynając moją przygodę z siatkówką, strasznie plułam sobie w twarz, że wcześniej nie zainteresowałam się tym sportem a nagle po 3 latach, tak łatwo było mi odpuścić rzecz na której mi zależało. Pojąć nadal tego nie umiem. Najgorsze jest to, że w momencie kiedy wszyscy byli przeciwko mnie, broniłam siatkówki z całych sił, kiedy zaś pozwolono mi oddać się tej pasji w całości ja nagle się poddałam. Może to tez kwestia tego, że przerzuciłam się na kabaret? Czasu się już nie cofnie ważne, bym teraz na nowo zaczęła walczyć oto, by siatkówka znowu stała się dla mnie na razie ważna, ale nie najważniejsza. Dlaczego, bo co jeśli stracę ją po raz kolejny?

Wracając do meczu gwiazd. Jak dla większości kibiców, dla mnie nie wynik był ważny lecz sam fakt zobaczyć tylu siatkarzy na boisku. Dla mnie odejście Pawła Zagumnego jest kolejnym ciosem, ale coraz szybciej idzie mi gojenie ran. Najbardziej żal mi było kiedy zakończenie kariery ogłosił mój idol Michał Bąkiewicz. Dziś patrzę z radością w przyszłość, bo wiem, że nadchodzi wymiana pokoleniowa i kto wie może niedługo zobaczymy na parkietach synów lub córki ,,moich'' siatkarzy.

Tak jeszcze na koniec chciałam zahaczyć o mojego idola. Jest to jak już wyżej wspomniałam Michał Bąkiewicz. Od pierwszej chwili kiedy wszedł na boisko, wiedziałam, że to właśnie on będzie tym kogo będę uważała za wzór. Jestem niską osóbką, do czynnego uprawiania sportu się nie nadawałam, ale siłę i determinację brałam właśnie od Michała. Razem z nim płakałam gdy nie pojechał na IO, świętowałam z nim wygrane ME w 2009 roku i cieszyłam się kiedy w końcu został doceniony i otrzymał siatkarskiego Plusa. Dzień w którym zakończył karierę, był dla mnie jednym z powodów tego, że opuściłam siatkówkę, co oczywiście mnie nie tłumaczy. Pocieszenie daje mi fakt, że Michał został trenerem AZS Częstochowa. Dziś nie odnosi jeszcze sukcesów, na miarę swoich możliwości, ale wszystko przed nim. Wierzę, że historia kiedyś zatoczy koło i znów będę mogła cieszyć się z tego, że Polska zdobywa medale pod jego wodzą.

Rok temu odważyłam się napisać do Michała list. Jak na złość nie pamiętam jego treści, ale sam fakt, że mam jego autograf jest czymś niedopisania. Mam jeszcze jeden cel w życiu - chciałabym zamienić z nim kilka słów. Jeżeli będzie mi to kiedyś dane, będę mogła powiedzieć, że jestem spełniona.


Komentarze

  1. No tak, to takie dziwne kiedy coś jest twoim całym życiem i tylko na to czekasz i nic więcej się nie liczy. Nie wyobrażasz sobie miesiąca bez tego, a co dopiero dłuższego czasu, a potem nie wiadomo kiedy... to przestaje mieć znaczenie. Nie wiesz co, gdzie i kiedy i nawet nie robi ci to różnicy. Nie wiem czy to smutne czy może to dobrze? Czasami może i warto coś zmienić, a czasami nie warto zapominać o czymś co dawało Ci tak wielką radość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za ten komentarz. Jakoś lżej mi na sercu z myślą, że myśli ktoś podobnie do mnie.

      Usuń
  2. Z pasjami tak bywa. Nigdy nie byłam w nic tak zaangażowana jak Ty, ale miałam różne pasje, które były dla mnie bardzo ważne, jednak z czasem priorytety się zmieniły. Pozdrawiam Iwonko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ciebie też serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

171. #Domnaplaży Sarah Jio 24/2019

223. Kłamca 2 Jakub Ćwiek 88/2019

235. Nieodgadniony Maureen Johnson 107/2019