53. ,,Największej radości doświadczysz tam, gdzie się jej najmniej spodziewasz''.

Cześć, witajcie.


Na wstępie chcę wyjaśnić dlaczego posłużyłam się akurat tym cytatem. Trochę nie miałam wyjścia. Najchętniej tytuł wpisu brzmiałby: marzenia, które nie miały prawa się spełnić, ale jak wiecie ten tytuł został już wykorzystany. Kiedy więc wpisałam w wyszukiwarkę frazę: fajny aforyzm i jako pierwszy wyskoczył mi cytat autora ,,Małego księcia'', nie zastanawiałam się długo, sięgnęłam po niego i jestem przekonana na 100%, że idealnie pasuje do tego, czym chciałabym się z wami podzielić.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ciężko jest przelać emocje na ,,papier''. Chciałabym abyście również poczuli jakie emocje mi towarzyszyły. Nie chcę zawieść zarówno was jak i siebie. Mam nadzieję, że mi się uda stworzyć wpis, z którego będę naprawdę dumna. Przejdę zatem do relacji z minionego weekendu.

Dzień pierwszy - sobota 18.02.2017 r. Od samego rana towarzyszył mi stres za sprawą wieczornego spektaklu pt. ,,Mężczyzna idealny''. Wynikał on z kilku rzeczy. Po pierwsze nigdy jeszcze nie uczestniczyłam w tego typu wydarzeniu, bałam się swojej reakcji ( po raz kolejny niepotrzebnie ). Po drugie do końca nie wiedziałam jaka obsada odwiedzi moje miasto. Poniżej załączam plakat oraz krótką notkę dotyczącą przedstawienia, co pozwoli wam w jakimś stopniu zrozumieć o czym piszę.



 





Około 18:30 razem z siostrą pojawiłyśmy się przed Domem Kultury, w którym miał odbyć się spektakl. Na kilka chwil przed samym występem strasznie się zdenerwowałam. Pani, która siedziała przede mną w 2 rzędzie powiedziała: ,,mam nadzieję, że obsada i sam występ mnie zadowoli, bo inaczej więcej nie pójdę na coś podobnego''. Uwierzcie mi,  miałam wielką ochotę zdzielić ją torebką, lecz nie zdążyłam, bo na scenie pojawili się aktorzy. Na pierwszym planie pojawiła się Małgorzata Lewińska i Tadeusz Ross. Od pierwszych chwil zadbali oto by na naszych twarzach zagościł uśmiech. W międzyczasie dołączył Jacek Kawalec, co spowodowało jeszcze większą salwę śmiechu na widowni. Jednak najlepsze jeszcze było przed nami. Gdy na scenie pojawił się Artur Dziurman nie dość, że nie mogłam usiedzieć na miejscu za sprawą jego panterkowej kreacji to dodatkowo moje serce i tętno zaczęło bić niebezpiecznie szybko. Co tu dużo mówić, uwielbiam tego aktora <3.


Pod koniec przedstawienia po raz drugi doszło do tego, że się zdenerwowałam. Aktorzy pożegnali się z nami, ale po kilku sekundach wrócili na scenę, jednak w tym czasie bardzo dużo osób opuściło miejsca siedzące. Najchętniej pomogłabym tym ludziom szybciej opuścić salę kopniakiem w tyłek. Sytuację uratował anegdotą Jacek Kawalec ale niesmak pozostał. Wcale się nie dziwię, że tak rzadko ktokolwiek do nas przyjeżdża. Wdech - wydech. Już ochłonęłam. 

Po zakończonym występie, jako jedyna z siostrą czekałyśmy na aktorów w celu zrobienia sobie z nimi zdjęcia. Na pierwszy ogień poszedł Jacek Kawalec znany z ,,Randki w ciemno'' czy serialu ,,Ranczo'', który od razu zorientował, że osoba, która mi towarzyszy to moja siostra. Bardzo to byłe miłe z jego strony. Poza tym biła od niego niesamowicie dobra energia, którą chętnie bym  zapożyczyła. Po tym jak pożegnałyśmy z aktorem, ja zaczęłam namawiać siostrę, byśmy już poszły do domu. Nie wynikało to ze strachu, raczej z tego, że mam poczucie, iż przeszkadzam gwiazdom, choć one w żaden sposób tego nie okazują. Nie wiem skąd to się u mnie wzięło, ale staram się z tym walczyć. Kiedy już jedną nogą byłam na schodach z sali wyszedł Artur Dziurman. Cud, że udało mi się podejść do niego, by ustawić się do zdjęcia, bo samą prośbę o zdjęcie wystosowała ,,moja agentka''. Mam nadzieję, że podczas robienia zdjęcia oddychałam, choć nie jestem o tym do końca przekonana. Możecie być zaskoczeni, że aż tak zareagowałam na obecność tego aktora, bo ciągle tylko wspominam o Zakościelnym, widać nie wszystko jeszcze o mnie wiecie. Kiedy już podziękowałyśmy za możliwość zrobienia sobie zdjęcia, nagle pan Artur zapytał czy podobał nam się występ.  Rozumiecie zapytał mnie ja odpowiedziałam czyli miała miejsce konwersacja. Najlepszy moment nastąpił gdy, zamiast do widzenia pan Artur powiedział do zobaczenia. Mała rzecz a cieszy. Najlepiej odczucia opisała moja koleżanka: ,,To najwspanialsze uczucie kiedy szybciej bije Ci serce i oddech przyspiesza kiedy wiesz, że właśnie w tej chwili spełnia się twoje marzenie i chcesz, żeby ta chwila trwała wiecznie ❤ Utrwalasz te chwile na zdjęciach, a potem kiedy je oglądasz to uczucie powraca, to błogie szczęście ☺''. 
Kiedy z siostrą byłyśmy jedną nogą na dworze, udało się nam ,,dorwać'' pana Tadeusza Rossa i Małgorzatę Lewińską. W celu potwierdzenia mych słów poniżej udostępniam zdjęcia z sobotniego wieczoru:


Jacek Kawalec
Artur Dziurman




Tadeusz Ross i Małgorzata Lewińska

Dzień drugi - niedziela 19.02.2017 r. Po nieprzespanej nocy, spowodowanej dużą ilością wrażeń, po raz kolejny zostałam uderzona potężną dawką stresu, sięgającą zenitu. Z jednej strony bardzo cieszyłam się, że zobaczę jeden z moich ulubionych kabaretów, ale z drugiej byłam bardzo przejęta tym jak wypadnę.

Parę minut przed 16 wraz z moją siostrą i jej chłopakiem zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie i czekaliśmy na występ Kabaretu Skeczów Męczących. Jestem pewna, że nie pamiętałam o  oddychaniu przez pierwsze kilka minut, co prawda nie jest to możliwe, ale ja miałam takie poczucie. Tak naprawdę rozluźniłam się w momencie kiedy zgasło światło, :) a później szło z górki. Puerto Rico, Pampasowiec, Cygan na rowerze, Potop reaktywacja, skecz o przedszkolu a na bis Chrzciny - dawno moje mięśnie brzucha tak nie pracowały. Muszę wspomnieć o jeszcze jednym skeczu - tele randce. Czemu go wyróżniam? Otóż moja siostra wzięła w nim udział. Jestem z niej mega dumna, sama pewnie  zaczęłabym się jąkać albo histerycznie śmiać a ona dała radę. Jeszcze przez długi, długi czas będę miała tą scenę przed oczami.

Po występie większość ludzi czekała na członków kabaretu, by zrobić sobie z nimi zdjęcie. Bardzo mnie to ucieszyło, bo jak byli u nas w 2014, ludzi na występie było bardzo mało i w sumie głupio się czułam, tym bardziej, że byłam tak zestresowana, że nie podeszłam by sobie zrobić z nimi zdjęcie. Uwierzcie do dziś żałuję, bo może moja relacja z nimi wyglądałaby podobnie jak z kabaretem Paranienormalni. Od razu was uspokajam, że tym razem zdjęcie udało mi się zrobić, ale nie odbyło się bez lekkiego stresiku - czemu ja jestem taką panikarą?

Czekaliśmy na chłopaków, nagle Jarek wpadł na scenę i mówi że mają tylko 7 minut, bo śpieszą się na kolejny występ, a nie chcą się spóźnić. Wpadłam w popłoch i się lekko zestresowałam, ale dzięki siostrze wzięłam się w garść. Ludzie po kolei ustawiali się do zdjęć, po kilku minutach nadeszła nasza kolej ( zdjęcie znajduje się poniżej ).


Kabaret Skeczów Męczących w składzie: Michał Tercz, Jarosław Sadza, Marcin Szczurkiewicz, Karol Golonka



 
Mapa


Po zrobionym zdjęciu wykorzystałam okazję, by podejść do chłopaków z prezentem. Najpierw przywitałam i przytuliłam się do Michała, później do Jarka, któremu wręczyłam prezent. Załapałam się również na przytulas Marcina i Karola, co było bardzo miłe. Kiedy już chciałam opuścić centrum kultury, by nie zabierać im czasu Jarek zapytał co znajduje się w paczce i jednocześnie sam sobie odpowiedział że to bomba - moja siostra tylko to potwierdziła, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Po chwili zapytał chłopaków, czy może otworzyć prezent. Nie otrzymawszy odpowiedzi, wziął się za rozpakowywanie, ucieszył się na widok milki, pocztówkę nazwał mapą a jak zobaczył list to chciał go otworzyć ale akurat ktoś podchodził do zdjęcia, powiedział że przeczytają go na osobności.  

Podsumowując - jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego nadmiaru emocji jak przed kilkoma dniami. Z jednej strony zdjęcie z aktorem, o którym nawet nie śniłam, a z drugiej strony spotkanie z kabaretem, który jest bliski mojemu sercu. Żyć nie umierać. 

W marcu planuję jeszcze jeden wyjazd - nie tylko kabaretowy. Jeżeli wszystko dobrze się potoczy i uda spełnić mi się jedno z moich większych marzeń, na pewno was o tym poinformuje. Na razie nie chcę zdradzać o co chodzi, nie chcę zapeszyć.  


Tak na koniec mała rada:


Nigdy nie zapominaj
najpiękniejszych dni twojego życia!
Wracaj do nich, ilekroć w twym życiu
wszystko zaczyna się walić.
Phil Bosmans

Komentarze

  1. Świetny wpis ja długo też nie zapomnę randki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale ci się nie dziwię. Ja też długo tego nie zapomnę.

      Usuń
  2. Piękne chwile przeżyłaś! A spektaklu zazdroszczę najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

85. ,,Czasy ostateczne: Pozostawieni'' - opinia na temat filmu.

184. Głodny królik skacze - opinia na temat filmu ,,Bóg zemsty''.

161. #MistrziMałgorzata Michaił Bułhakow 16/2019