247. Miesięczne podsumowanie książkowe - listopad 2019

W listopadzie udało mi się przeczytać 12 książek. 



Najmilej wspominam przygodę z książką pt. ,,Żmijowisko''

Najbardziej zawiodłam się na książce dotyczącą serialu ,,Przyjaciele''

Oto pełna lista:
1. (114) Z ciszy Martyna Senator Wydawnictwo We need ya
Jestem świeżo po przeczytaniu książki Martyny Senator i... nie wiem jak podejść do recenzji tej pozycji. Do tej pory historie autorki otulały mnie jak ciepły, mięciutki kocyk w chłodne dni. Dodawały nadziei i otuchy, a przede wszystkim wiarę w lepsze jutro. W tej pozycji mi tego wszystkiego niestety zabrakło.
Jak dla mnie w związku Zosi i Filipa było zbyt wiele bólu i cierpienia. Doceniam starania pisarki, która poruszyła dość trudne tematy tj. utrata bliskiej osoby, znęcanie się nad zwierzętami, czy gwałt. Osobiście dla mnie było to trudne do udźwignięcia. Sama jestem w okresie, w którym szukam pocieszenia, książkowego przytulenia, a dostałam w zamian duży emocjonalny worek, którego chyba nie jestem w stanie unieść.
Chcę wyraźnie podkreślić, że to tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena. Nie chcę nikogo zniechęcać do tej książki, tym bardziej, że poprzednie tomy były przecudowne. Najzwyczajniej w świecie tym razem rozminęłam się gdzieś po drodze z historią, którą zaproponowała mi autorka. Ode mnie 7/10.


2. (115) Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie Kesley Miller Wydawnictwo SQN
Na wstępie wyłożę karty na stół i przyznam się do tego, że nie jestem fanką serialu Przyjaciele. Nie potrafię wytrwać nawet 5 minut przed ekranem telewizora. Co więc ta książka robi na mojej półce? Otóż chcąc zapoznać się  dokładniejszym opisem książki zajrzałam na tylną okładkę. Moją uwagę przykuło jedno zdanie mówiące o tym, że ta pozycja nie jest przeznaczona tylko dla fanów tej produkcji, ale też dla osób, które są ciekawi o co tyle zamieszania. Czy moja wiedza została zaspokojona?
Autorka stara się przybliżyć czytelnikom świat Przyjaciół w dość szczegółowy sposób. Książka została podzielona na kilka etapów a właściwie części w których natkniemy się na poszczególnie rozdziały. Myślę, że taki podział umożliwił pisarce zwrócenie uwagi na najważniejsze fragmenty produkcji i pozwolił jej na rozwinięcie ważniejszych wątków. Jeżeli chodzi o mnie, uważam, że książka wydana została jedynie ze względów marketingowych. W tym roku obchodzona jest zacna rocznica - 25 lat od powstania serialu. Pewnie jakiś spec od reklamy stwierdził, że obok gadżetów typu koszulka, kubek itp. dobrze byłoby wydać książkę. Nie wiem czy działano w pośpiechu, a może jest jakiś inny powód, ale autorka nie bardzo się przyłożyła do swojej pracy. Informacje jakie znalazłam w tej publikacji były podawane w tak suchy, wręcz bym nawet powiedziała w drewniany sposób, że trudno było mi przejść przez poszczególne strony, a co dopiero rozdziały. Męczyłam się z przeczytaniem tej książki ponad tydzień, niejednokrotnie myśląc o odłożeniu jej w kąt. Gdybym nie nabyła tej książki za pośrednictwem portalu czytam pierwszy, pewnie bym tak zrobiła. Byłam przekonana, że ta pozycja w jakimś stopniu przekona mnie do zobaczenia w całości choćby jednego odcinka. Zdecydowanie w najbliższych miesiącach nie poświęcę ani minuty tej produkcji. Już nie chodzi oto, jakie wrażenie zrobiła na mnie książka. Po prostu na tyle spojlerów załapałam się podczas czytania, że szkoda mi czasu na przerabianie większości rzeczy ponownie w nieco zmienionej formie. Ode mnie 4/10. Ocena jest strasznie naciągana, ale stwierdziłam, że koniec końców aż tak źle nie było i  niższe oceny zostawię pozycją, które spowodują u mnie zobojętnienie. Bądź co bądź, ta pozycja mnie dość mocno zdenerwowana, więc chcąc nie chcąc będę o niej pamiętać.

3. (116) Nigdy więcej  Anna Zamojska Wydawnictwo Insignis
,,Nigdy więcej'' to pozycja, którą zamówiłam dość spontanicznie na portalu czytam pierwszy. Przyznam szczerze, że nie zachęcił mnie ani opis, ani przedmowa Reginy Brett, lecz mała ilość punktów za którą można było tę książkę pozyskać.
Anna Zamojska autorka będąca jednocześnie bohaterką książki dzieli się z nami historią, wobec której mało kto może przejść obojętnie. Anna była wykorzystywana seksualnie przez księdza. Po latach zdecydowała się o tym opowiedzieć szerszej publiczności za pośrednictwem książki.

Zdaję sobie sprawę z tego, że takich książek nie powinno się oceniać pod względem pióra. Przelanie na papier tak trudnej do udźwignięcia historii wiąże się z wieloma emocjami, które trudno jest ujarzmić. Z drugiej jednak strony jeżeli ktoś decyduje się na wydanie książki powinien liczyć się z przeróżnymi opiniami. Może wyjdę na osobę nieczułą, której brakuje empatii, ale wyszłabym na kłamcę gdybym napisała, że ta książka do mnie przemówiła. No niestety. Sama nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego, co zostało przedstawione w książce. Doceniam starania pani Ani, ale wydaje mi się, że nie do końca ona sama jeszcze potrafi udźwignąć to co ją spotkało. Wyczuwałam strach bijący z jej opowieści, zachowawczość, niepewność. Jeżeli opowiedzenie tego wszystkiego miało być terapią, uważam, że zrobiono to zbyt wcześnie. Nie chcę tego napisać, ale to i tak wybrzmi między wierszami. Po filmie Kler, produkcji braci Sekielskich ludzie nabierają odwagi i dzielą się z ludźmi swoją historią. Czasem nie warto kierować się trendem i przeczekać gorący okres. Upewnić się milion razy, czy to co chcemy opowiedzieć w danej chwili jest warte naszego psychicznego zdrowia. Ode mnie 5/10. Mimo, iż mam prawo do własnej opinii, nie do końca się dobrze czuję z tym co napisałam. Jednak chcę i muszę być szczera sama ze sobą i z tym co czuję. Nie miałam zamiaru nikogo zniechęcać do tej lektury. Myślę, że i tak większość z was po nią sięgnie, by samemu wyrobić sobie własne zdanie.


4.(117) Nie pozwól mu odejść Tomasz Kieres Wydawnictwo Filia
Na początku mojej recenzji wspomnę, że nie lubię wszelkiego rodzaju porównań zagranicznych artystów z polskimi twórcami. Mam ty na myśli m.in. polska Jennifer Lopez, polski Chris Carter itp. Wiem z czym wiąże się takie zestawianie - typowy marketing bądź mała podpowiedź która naprowadzi odbiorę na właściwy tor. Wspomniałam o tym nie bez powodu, ponieważ autor Tomasz Kieres został okrzyknięty polskim Nicholasem Sparksem. Nie będę udawać, że przede wszystkim ta informacja spowodowała, że sięgnęłam po tę pozycję. Czy ten przydomek jest słuszny? Odpowiedź uzyskacie poniżej.
Autor zafundował niezły wyciskacz łez. Kamil i Lena poznali się podczas wakacji nad morzem. On po rozstaniu z żoną i dość trudnym kontaktem z córką próbuje nabrać dystansu do otaczającej go rzeczywistości. Ona z kolei za namową siostry, stara się na nowo uwierzyć w swoją kobiecość, licząc na to, że po nieudanym związku znajdzie jeszcze kogoś kto ją pokocha. Tych dwoje na początku zbliża do siebie niewinny flirt, który przeradza się w łóżkowe uniesienia. Oboje przeżywają drugą młodość mając nadzieję na to, że nadmorski romans przerodzi się w coś trwałego. Czy ta dwójka, doświadczona przez los odważy się pójść za głosem serca? A może jednak będą kierować się rozumem?

Muszę przyznać, że mam problem z tą pozycją. Z całym szacunkiem dla autora, ale płacz jest zarezerwowany dla historii tworzonych przez Sparksa, z czego można wywnioskować, że historia mnie nie wzruszyła aż tak mocno, by spowodować u mnie potok łez. Przyjaciółce też raczej nie polecę tej pozycji, bo dla mnie zawiera ona zbyt duży bagaż emocjonalny, który nie każdy ma ochotę w danej chwili nieść. O tym czy zostanę fanką tego pisarza zadecyduje kolejna książka. Widzę w autorze spory potencjał zarówno językowy jak i fabularny. Dojrzałość dialogów, prowadzenia historii zaskakiwała mnie na każdym korku. Momentami miałam wrażenie, że jestem jeszcze za młoda na tę pozycję. W tej opowieści nie było przypadków. Dawno nie spotkałam się z taką sensownością występującą w dialogach. Zdecydowanie muszę wrócić do tej powieści za 10, by jeszcze bardziej docenić jej życiowe przesłanie. Na ten moment ode mnie 8/10.

5. (118) Polska odwraca oczy Justyna Kopińska Świat książki
Do reportaży pani Justyny podeszłam dość ostrożnie. Owszem jest to autorka, której dzieła się poleca, ale ja zbyt rzadko sięgam po reportaż, by być bardziej lub mniej przekonana do tego gatunku. To, co zobaczyłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
Każda historia jest inna, ale wszystkie łączy jedno - niesprawiedliwość. Byłam w szoku kiedy przeczytałam, że kobieta, która została zgwałcona musi udowadniać na wszystkie możliwe sposoby, że tak właśnie było, po czym co co jej to zrobili wychodzą na wolność!!! A potem opinia publiczna dziwi się, że kobiety ne zgłaszają takich zajść. Opadły mi również ręce podczas reportażu poświęconemu Trynkiewiczowi. Współczuje córce matki, która wyszła za niego za mąż. Jak można być tak ślepym i poślubić człowieka z taką kryminalną przeszłością. Ręce opadają. To, co znalazłam w książce, było krótkie, treściwe i trafiające w punkt. Jak dobrze, że istnieją jeszcze takie osoby, którym ludzka krzywda nie jest obojętna i robią wszystko, by takie sprawy nagłaśniać. Niestety żyjemy w czasach, w których zrobienie tzw. szumu przynosi największe efekty. Ode mnie 9/10. Z pewnością będę wypatrywać innych publikacji tej pisarki.

6. (119) Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza Nancy Springer Wydawnictwo Poradnia K
Jakiś czas temu zetknęłam się z książką, która na pierwszy rzut oka nie powinna mnie zainteresować. Okładka wraz z czcionką sugerowały, że jest to książka przeznaczona dla troszkę młodszej grupy czytelników niż moja. Ale dość długo nie dawało mi spokoju nazwisko Holmes w tytule. Gdy w końcu zrobiłam małe rozeznanie i dotarło do mnie, że będę miała do czynienia z siostrą mojego ulubionego detektywa, nie mogłam być obojętna na tę lekturę.

Enola Holmes siostra Sherlocka i Mycrofta ucieka z rodzinnego domu w poszukiwaniu matki, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Nie zważając na niebezpieczeństwa jakie mogą ją spotkać poza murami domu, decyduje się uciec do Londynu. Na miejscu zostaje wplątana w porwanie młodego markiza i rozwiązuje swoją pierwszą zagadkę kryminalną. Czy dziewczynie uda się odnaleźć mamę?
Na początku dosyć sceptycznie podeszłam do tej książki. Wstyd się przyznać, ale nie miałam jeszcze okazji czytać książek Doyle'a, których bohaterem jest Holmes, a zabieram się za opowiadanie w którym pierwsze skrzypce gra jego siostra. Mój sceptycyzm opadł po pierwszych 10 stronach. Podświadomie czułam, że zagadka kryminalna, a nawet dwie, nie będą, aż tak skomplikowane i zamiast nastawiać się na nie wiadomo jakie śledztwa, podejść do tego na luzie. Zdecydowanie mi to pomogło. Dostrzegłam humor sytuacyjny, doceniłam dobrze i ciekawie rozpisaną postać żeńską. Jedyne co mi przeszkadzało to zbyt duże szybkie tempo jakie zostało narzucone w tej powieści. Pod koniec książki doszłam do wniosku, że już zawsze detektyw Sherlock Holmes będzie kojarzył mi się z postacią Benedicta Cumberbatcha. Żałuję nawet, że nie będzie możliwości zobaczenia go na ekranie w ekranizacji tej książki. Podsumowując - jeśli jesteście fanami klimatu świata stworzonego przez Arthura Conana Doyle'a z pewnością powinniście sięgnąć po tę książkę. Jeżeli jednak ten świat jest wam obcy tym bardziej sięgnijcie po tę pozycję, by zrobić krok w stronę tego klimatu i polubić się z nim. Ode mnie 7/10.

7. (120) Toksyczni Tomasz Duszyński Wydawnictwo SQN
Po książkę ze zdjęcia sięgnęłam ze względu na opis i słabość do trójkątów, ale tylko i wyłącznie tych kryminalnych. Byłam ciekawa zestawienia prokurator - policjant - grupa gangsterów, do których mam słabość. Głównymi bohaterami książki są Seba - wrocławski gangster, emerytowany glina Nowicki i prokurator Wilczyński. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy, jednak splot niefortunnych zdarzeń doprowadzi do tego, że ich losy się połączą. Kto w tej układance jest wrogiem, a kto sprzymierzeńcem? Tak jak wspomniałam na początku, byłam bardzo ciekawa historii zawartej w środku. Początkowo czytanie dość opornie mi szło. Nie patrzyłam zbyt szeroko i nie zobaczyłam pewnych powiązań od początku. W momencie, kiedy zostały ukazane nie potrafiłam ukryć zdumienia. Dawno nie miałam do czynienia z takim początkiem, który był tak idealną zasłoną dymną dla kulminacyjnych momentów. Autor co prawda odpala tzw. wrotki dopiero w połowie, ale później do samego końca nie zwalnia tempa. Nie chcę zbyt dużo spojlerować, ale cieszę się, że w końcu ktoś odważył się stróża prawa pokazać w nieco innym świetle. Dla wielu osób może to być spore zaskoczenie. Przynajmniej dla mnie było. Na początku osobie, która zapoznaje się z opisem książki może wydawać się, że będzie miał do czynienia z powielonym schematem, ale tak nie do końca jest. Ile pisarzy, tyle historii i pomysłów na ich rozpisanie. Warto dać tej konkretnej historii szansę, ponieważ zaskakuje ona w najmniej spodziewanym momencie. Zachęcam was gorąco do sięgnięcia po tę pozycję. Miejcie na uwadze, że rzadko oto proszę. Ode mnie 7/10.

8. (121) Wszystko przed nami Samantha Young Wydawnictwo Burda
Główną bohaterką książki jest Nora, zaginiona nastolatka, która chcąc za wszelką cenę wyrwać się z domu postanawia wyjść za mąż za chłopaka, którego zna kilka tygodni. Po trzech latach nieszczęśliwego małżeństwa zakończonego śmiercią męża dziewczyna próbuje na nowo odbudować swoje życie.
Towarzyszące jej poczcie winy nie ułatwia jej nowego startu. Wszystko zmienia się, gdy na jej drodze staje Aidan Lennox. Czy Nora odważy się jeszcze raz ponieść uczuciu i da sobie jeszcze jedną szansę na miłość? Początkowo nie byłam przekonana do tej historii. Nie pomagało mi w tym zachowanie bohaterki. Nie wiem co zrobiłabym na jej miejscu, ale opuszczenie rodzinnego domu, w którym jedno z rodziców choruje było egoistyczne i nieodpowiedzialne. Dojrzewanie rodzi się swoimi prawami, ale spalonych mostów nie da się tak łatwo odbudować.
Nie obyło się z mojej strony bez kilku zgrzytów zębami i przewrócenia oczu, ale ostatecznie jestem skłonna przyznać, że jest to historia godna uwagi. Ode mnie 7/10.
,,Odetchnęłam głębiej, ale nadal z pewnym trudem. Musiałam jeszcze przekonać pewnego mężczyznę, żeby ze mną został. Żeby mi wybaczył. I kochał mnie, nawet w te dni, kiedy sama nie będę siebie kochała".
,,Można by pomyśleć, że po wielu ciosach od losu ludzkie ciało nie zdoła znieść kolejnej porcji smutku. Jednak nasze serca są irytująco wytrzymałe"

9. (122) Żmijowisko Wojciech Chmielarz Wydawnictwo Marginesy
,,Żmijowisko'' od co najmniej pół roku tkwiło na mojej półce wśród stosu hańby. Nie potrafiłam zmobilizować się do tego, by przeczytać tę książkę. Idealnym pretekstem okazała się ekranizacja powieści. Chciałam postąpić zgodnie z zasadą - najpierw przeczytaj, później obejrzyj. Na szczęście udało się. Czy historia zawarta w książce spodobała mi się?
Zazwyczaj bohaterami książki są konkretne postaci. Mam wrażenie, że tym razem wszystkie oczy zwrócone są na maleńką wieś Żmijowisko, w której doszło do tragedii. Pewnego wieczoru podczas zakrapianej alkoholem imprezy znika córka Arka i Kamili - 15-letnia Ada. Poszukiwania dziewczyny nie przynoszą rezultatów. Rok później ojciec dziewczyny wraca w to samo miejsce, by ponownie szukać córki? Czy Arkowi uda się odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania? Jaki będzie wynik jego śledztwa?
Książka Wojciecha Chmielarza od początku jawiła mi się jako klimatyczny psychologiczny thriller z kryminałem w tle. Jest to oczywiście zasługa opisu, ale również swoją cegiełkę dołożyła okładka. Dawno nie spotkałam się z tak dobrym pomysłem serialowej okładki, jak przy tym produkcie. Poza oczywiście doborową obsadą czuć klimat gatunkowego ciężaru i tajemniczości. Fani tego gatunku, w którym ja świetnie się odnajduję, nie będą zawiedzeni.
Zanim sięgnęłam po książkę docierały do mnie informacje o tym, że końcówka po prostu wymiata. To spowodowało, że chciałam jak najszybciej przeczytać tę książkę, by je poznać. Byłam przekonana, że dam się ponieść atmosferze jaka została zbudowana w środku. Muszę przyznać, że nie do końca mi się to udało. Przez ponad połowę historii wypadałam z rytmu z powodu czasowych przeskoków. Łapałam się na tym, że musiałam kilka razy sprawdzać w jakim momencie opowiadania jestem. Było to momentami dość męczące. Z czasem przyzwyczaiłam się do takiego prowadzenia narracji i potem było już nieco lepiej. Jeżeli chodzi o zakończenie, nie dziwię się, że tak wielu osobom się podobało, aczkolwiek ja mam do niego pewne zastrzeżenia. Mam wrażenie, że autor nie chciał zakończyć tej historii schematycznie i to mu się udało, ale w moim odczuciu było to lekko przekombinowane i dość teatralne. Żeby było jasne, nie twierdze, że koniec był zły - dzielę się jedynie moimi odczuciami. Ode mnie 8/10.

10. (123)  Z dala od świateł Samantha Young Wydawnictwo Burda
Podczas czytania powieści Samanthy Young zaczęłam nucić sobie słowa piosenki ,,Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą", ponieważ historia z którą miałam do czynienia związania jest z muzyką. Tym razem jednak gitara znajduje się u boku dziewczyny.
Bohaterką książki jest Skylar, która jeszcze do niedawna odnosiła sukcesy jako wokalistka zespołu pop-rockowego. Aktualnie jest bezdomna. Udaje jej się przetrwać grając na ulicach Glasgow.
Pewnego dnia jej występ przyciąga Killiana - dyrektora artystycznego, który chcąc zapewnić stabilność finansową swojej firmie zrobi wszystko, by przypomnieć widowni o wokalistce.
Czy w tym przypadku sprawdzi się stwierdzenie, że muzyka łączy ludzi?
Muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała. Historia opowiedziana w środku była prosta, ale ujmująca. Nie przepadam za romansowymi udziwnieniami bądź na siłę wplatanymi wątkami nie mającymi w rezultacie większego sensu. Wydaje mi się, że autorka chciała największy nacisk położyć na ukazanie zza kulis życia artysty. W 100% jej się to udało. Wydawało mi się i chyba jeszcze długo będzie wydawać, że znani ludzie mają w życiu lepiej. Pieniądze, sława, blask fleszy, uwielbienie fanów - to wszystko pięknie wygląda z perspektywy szarego człowieka. Są ludzie, którzy dążą do sławy po trupach, ale zdarzają się też tacy, których sława zaskakuje i nie potrafią tego udźwignąć. Dobrym przykładem jest ukazanie zmagań głównej bohaterki w tej sferze.
Czasem trzeba sięgnąć dna, by się od czegoś odbić. Ode mnie 7/10.


11. (124) Szeptacz Alex North Wydawnictwo Muza

O ,,Szeptaczu" mówili wszyscy. Zarówno ci, którzy go czytali, jak i ci którzy nie mieli zamiaru do niej zajrzeć. Upraszczając - ta książka wyskakiwała z lodówki. Ciekawość nie pozwoliła mi pozostać bierną na to co się wokół tej pozycji dzieje i się nią nią skusiłam. Czy było warto?
20 lat temu seryjny morderca zamordował pięciu chłopców. Nadano mi pseudonim Szeptacz, ponieważ miał on w zwyczaju szeptać nocą pod oknami swoich ofiar. Kiedy dochodzi do zaginięcia kolejnego chłopca na mieszkańców Senne Featherbank pada blady strach, ponieważ prowadzący śledztwo detektywi dostrzegają podobieństwa do spraw sprzed lat...
Moim zdaniem zbyt głośna reklama zaszkodziła tej pozycji. Debiut koniec końców sam by się obronił, a zrobiono wokół niego taki szum jakby nie wiadomo kto tę historię napisał. Wydaje mi się, że niepotrzebnie autor mieszał gatunki w swojej powieści. Wątek kryminalny nie był oszałamiający, ale jak na pierwszy twór artysty całkiem przyzwoity. Mam zastrzeżenia do tego, że fabuła zmierzała w kierunku grozy. Już nie chodzi oto, że nie lubię się bać. Jakoś bym to przetrwała. Tu chodzi oto, za do końca nie było się czego wystraszyć. Szkoda, że to nie dokładne opisy danej sytuacji a pojedyncze dialogi przyprawiały o gęsią skórę. Gdyby nie moja wyobraźnia to już w ogóle nie byłoby czego zbierać.
Podsumowując - ta książka jak na debiut nie jest zła, ale czegoś mi w niej brakowało. Ode mnie 6/10. Życzę pisarzowi rozwinięcia skrzydeł i czekam na kolejne jego powieści. 

12. (125) Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady Nancy Springer Wydawnictwo Poradnia K
Pierwszy tom przygód siostry Sherlocka - Enoli bardzo mi się spodobał. Nie byłabym sobą, gdybym nie skusiła się na kolejną opowieść z nią związaną.
Jak podpowiada nam tytuł Enola oprócz szukania matki, unikania braci decyduje się na prowadzenie sprawy zaginięcia leworęcznej Lady Cecily Alistair. Początkowo wszystko wskazuje na to, że dziewczyna uciekła z domu. Z czasem jednak Enola odkrywa prawdziwy powód zaginięcia Lady. Czy uda się ją odnaleźć w porę?
Nie będę owijała w bawełnę i na starcie przyznam się do tego, że ta książka mnie zawiodła. Nie działo się w niej nic co przykułoby moją uwagę. Sprawa jaką prowadziła główna bohaterka była nudna. Książka, dzięki dużej czcionce ma ponad 200 stron. Gdyby doszło do jej zmniejszenia wyszłaby z niej nowela mająca około stu stron. Nie szkoda papieru? Gdyby ktoś wpadł na pomysł, by środek urozmaicić ilustracjami bądź zdjęciami, które oddałyby klimat Londynu, to byłoby coś interesującego. A tak wyszło jak wyszło. Mimo słabej fabuły jestem ciekawa ekranizacji. Myślę, że filmowcy mają większe pole do popisu i uda im się przykuć moją uwagę. Ode mnie 4/10.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

171. #Domnaplaży Sarah Jio 24/2019

85. ,,Czasy ostateczne: Pozostawieni'' - opinia na temat filmu.

161. #MistrziMałgorzata Michaił Bułhakow 16/2019