W kwietniu udało mi się przeczytać 12 książek.
Najmilej wspominam przygodę z tytułem: Światło między oceanami, Projekt Hail Mary oraz Wiatrołomy
Najbardziej zawiodłam się na tytule: Wędrowiec i geniusz.
Oto pełna lista:
1. Gdzie śpiewają raki Delia Owens wydawnictwo Świat książki
Bohaterką powieści jest Kya, nazywana Dziewczyną z Bagien. Przez lata
była niezauważana, lekceważono ją, niektórzy nawet o niej zapomnieli.
Wszystko zmienia się, gdy w okolicy jej miejsca zamieszkania zostaje
znaleziony martwy Chase Andrews. Czy dziewczyna jest winna śmierci
swojego chłopaka? Czy uprzedzenia względem dziewczyny spowodują, że
stanie się winna w oczach wielu, zanim sędzia ogłosi werdykt? Książka
chodziła już za mną od pewnego czasu. Jednak skutecznie się jej
opierałam. Dopiero na wiadomość o tym, że jej ekranizacja na dniach
pojawi się na Netflixie, postanowiłam zmienić zdanie. Muszę przyznać,
narażając się fanom tej powieści, że nie do końca kupiła mnie ta
historia. Książka zaczyna się od tego, że malutka dziewczyna zostaje
opuszczona przez matkę i rodzeństwo, i od teraz żyje na bagnach z ojcem
tyranem i alkoholikiem. Dlaczego tak się stało, zostaje wyjaśnione w
powieści, ale ja nie kupiłam tego, bo choć nie jestem matką, to mam
siostrę, której nie zostawiłabym samej. Moja pierwsza myśl po
przeczytaniu początku była taka: co tu się k***a odjaniepawla. Nie
akceptuje, ale wiem, że tak emocjonalny początek był przyczynkiem do
jeszcze mocniejszych wydarzeń i pasował do ogółu. Autorce bardzo dobrze
wychodziły opisy przyrody, podejrzewam, że się na tym bardzo dobrze zna,
albo obserwowanie natury jest jej wielką pasją, ponieważ potrafiła
przelać na papier energie i tajemniczość miejsca oraz zarazić czytelnika
i otworzyć go na nowe, przyrodnicze doznania. Trochę trudniej w moim
odczuciu pisało się jej sceny miłosne, ale trochę naokoło wybrnęła tym,
jak pięknie opisała dorastanie, rozkwitanie Kyi. Gdzie śpiewają raki to
historia, która na pewno wyróżnia się na tle innych powieści, chociażby
za sprawą opisów przyrody, delikatnością pióra autorki oraz subtelnością
oceny niektórych życiowych momentów. Przykro mi, że jako osoba spod
znaku raka nie mogę bardziej docenić tej powieści, oceniając ją 6/10.
Mam nadzieję, że ekranizacja trochę bardziej poruszy moje serce.
PS. Czy tylko mi Kya czasami przypominała Tarzana?
2. Światło między oceanami M.L. Stedman wydawnictwo Albatros
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017
roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być
kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż.
Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią,
bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi
pustkę, jaka powstała wraz z ostatnim rozdziałem, stroną, kartką.
Wydawało mi się, że to, co znajdę w tej książce wyda mi się banalne, w
jakimś stopniu przesłodzone, lub nierealne, tak się jednak nie stało. Na
co dzień czytam kryminały, więc odejście na chwilę do tzw. obyczajówki
sprawia mi trochę trudności, jednak ,,Światło...'' w całości
wynagrodziło mi to wszystko. Jest to książka godna polecenia i tak
naprawdę pierwszy raz nie jestem zaskoczona, że stała się ona
bestsellerem’’. Nietrudno się domyślić, że powieść ta zrobiła na mnie
ogromne wrażenie. 19 kwietnia 2019, tj. dwa lata po przeczytaniu
książki, sięgnęłam do ekranizacji, która również pozytywnie mnie
zaskoczyła, ale zrobiła odrobinę mniejsze wrażenie. Po latach
postanowiłam wrócić do książki, by „zbadać” swoją wrażliwość i
przypomnieć sobie, co wyjątkowego było w tej opowieści i czy nadal ta
wyjątkowość na mnie działa. Jest rok 1920. Tom Sherbourne jest bohaterem
wojennym, który nie potrafi uporać się ze wspomnieniami z wojny.
Postanawia przyjąć posadę latarnika na bezludnej wyspie u wybrzeży
Australii. Wkrótce zakochuje się w miejscowej dziewczynie Isabel
Graysmark, biorą ślub i żyją szczęśliwie na wysepce o nazwie Janus Rock.
Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomstwa. Po poronieniach Isabel
traci nadzieję i popada w depresję. I wtedy zdarza się cud. Do wybrzeży
wyspy dobija łódź z martwym mężczyzną oraz żywym niemowlęciem. Pod
namową żony Tom decyduje się zaopiekować dzieckiem. Szczęście rodziców
nie trwa długo, ponieważ okazuje się w mieście mieszka zrozpaczona
kobieta szukająca zaginionego męża oraz maleńkiego dziecka. Jak postąpią
Tom i Isabel? Będą żyć w kłamstwie, kosztem innej osoby? A może
przyznają się do winy i sami doświadczą smutku i rozpaczy po stracie
dziecka. Po przeczytaniu tej książki odetchnęłam z ulgą. Moja
wrażliwość, ukryta gdzieś głęboko działa, ale ujawnia się przy okazji
tak pięknych historii. To bicie serca, łzy zbierające się w kącikach
oczu, smutek, wachlarz skrajnych emocji towarzyszył mi zarówno wtedy,
jak i teraz. Całym sercem byłam za Tomem, bo zarówno wtedy, jak i
dzisiaj podobnie czujemy, myślimy i działamy. Ode mnie 10/10. PS. Ekranizację przypomnę sobie szybciej niż za 2 lata.
3. Traumy dzieciństwa Vienna Pharaon wydawnictwo Filia
Premiera książki 10 kwietnia!
Vienna Pharaon jest wykwalifikowaną
terapeutką rodzinną, która wykorzystując swoją wiedzę, pomaga odkryć co
zrobić, gdy wczesne doświadczenia życiowe przynoszą szkodę. Jej książkę
powinien przeczytać każdy, kto kiedykolwiek zadał sobie pytanie:
„Dlaczego taki jestem i jak to zmienić?”.
,, Przeszłość jest uparta, przyjacielu. Im bardziej chcesz od niej uciec, tym większą
zawziętością cię ściga i domaga się twojej uwagi. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego
na okrągło zmagasz się z tymi samymi problemami? Dlaczego ciągle wybierasz takich
samych partnerów? Czemu reagujesz w taki sam sposób, choć bardzo chcesz to zmienić? Albo, dlaczego twój wewnętrzny krytyk powtarza ci wciąż te same nieprzyjemne rzeczy? To twoja przeszłość, domagająca się uwagi. Te „bzdury z dzieciństwa” w pewien sposób kierują twoim obecnym życiem i dobrze byłoby mieć tego świadomość’’.
Po
książkę pani Vienny sięgnęłam, ponieważ bardzo zaciekawił mnie temat,
który autorka zdecydowała się poruszyć. Ponad 10 lat temu, kiedy
myślałam o studiowaniu psychologii, czułam, to zagadnienie jest mi
najbliższe. Cieszę się, że po tylu latach mogłam sięgnąć po książkę,
która rozwiała wątpliwości w tym zakresie, pomogła zrozumieć pewne
zagadnienia i za pośrednictwem historii ludzi, z którymi zetknęła się
autorka, pozwoliła mi dostrzec pewne wzorce zachowań u siebie, których
do tej pory u siebie nie zauważałam. „Traumy z dzieciństwa” to pozycja,
do której warto wracać, by zobaczyć, czy zmiany, które wprowadziliśmy w
życie, coś nam dały. Traumy z dzieciństwa rzutują na nasze dorosłe życie
i im wcześniej zaczniemy je rozumieć, oswajać je i się z nimi zmierzyć,
tym lepiej. Ode mnie 8/10.
Dziękuję @filia na faktach za możliwość zrecenzowania książki.
4. Wędrowiec i geniusz Aneta Gibek-Wiśniewska wydawnictwo Mersis
Poznaj autentyczne historie ludzi, którzy w codziennej pogoni zatracili
najważniejsze wartości i wpadli w życiowe zakręty, a których losy
splatają się na kartach tej przypowieści. Sprawnie ukryte psychologiczne
spojrzenie na dzisiejsze problemy egzystencjalne pozwolą Ci odnaleźć
wskazówki, jak świadomie budować swój potencjał:
- jeżeli zatraciłeś najważniejsze wartości w codziennej pogoni;
- jeżeli jest Ci źle w miejscu, w którym dzisiaj się znajdujesz;
- jeżeli potrzebujesz wiedzy, jak świadomie budować swój potencjał;
-
jeżeli brakuje Ci czasu, by usiąść w fotelu i wziąć do ręki książkę –
ta przypowieść jest dla Ciebie wspaniałą lekturą w idealnej formie,
drogi Czytelniku. {opis wydawnictwa}
Gdyby nie to, że otrzymałam tę
książkę w prezencie, raczej bym po nią nie sięgnęła. Opis wydawnictwa,
który przytoczyłam powyżej, zdecydowanie mnie nie zachęcał. To, co
znalazłam w środku, było dla mnie niezrozumiałe i momentami irytujące.
Na wyróżnienie zasługują jedynie ilustracje znajdujące się w tej
lekturze. Osobiście nie polecam, ale może kogoś ta książka zainteresuje.
5. Siedem sióstr Lucinda Riley wydawnictwo Albatros
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga
Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe
dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w
posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda
ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do
domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który dla każdej z dziewcząt
zostawił list, by mogła odkryć, skąd pochodzi. Pierwszy tom serii opiera
się na życiorysie Mai, najstarszej z sióstr, która dzięki wskazówkom
trafia do Rio de Janeiro, gdzie na miejscu poznaje brazylijskiego
pisarza, który pomaga odkryć tajemnice z przeszłości.
Nie
spodziewałam się, że pierwszy tom sagi, opartej na mitologii, którą
autorka zdecydowała się uwspółcześnić (za co bardzo jej dziękuję) aż tak
bardzo mi się spodoba. Od kiedy pamiętam, nie lubiłam się z mitologią i
w obawie, że w tej książce będę miała z nią do czynienia, odwlekałam
jej przeczytanie. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się przełamać, bo
dzięki temu mogę śmiało napisać, że przeczytałam jedną z piękniejszych
powieści. Na mój zachwyt składa się pióro autorki, które podparte jest
dobrym tłumaczeniem, pomysł na fabułę oraz sposób kreowania świata.
Jestem zachwycona tym, jak połączenie mitologii ze światem współczesnym
pozwoliło autorce zabrać mnie do miejsc, które znam jedynie z opowiadań,
umiejscowić tam akcję, podpierając się faktami, tworząc pełną wzruszeń
opowieść, wobec której nie mogłam przejść obojętnie.
Po przeczytaniu
tej powieści, znając pobieżnie życiorysy pozostałych sióstr, mogę
śmiało napisać, że Maja jest mi najbliższa pod względem
charakterologicznym oraz w sposobie podejmowania decyzji. Ode mnie 9/10.
PS. Historia prababki Mai, Izabeli jest przepięknie opowiedziana.
6. Nowy rozdział Elisabeth Egan wydawnictwo Prószyński i S-ka
,,Alice Pearse myślała, że będzie żyła długo i szczęśliwe… Później uświadomiła sobie, że trafiła do niewłaściwej opowieści’’.
Główna
bohaterka Alice jest szczęśliwą matką i żoną, opiekuńczą córką,
właścicielką psa, redaktorką pracującą na pół etatu. Nie jest; kucharką,
urodzoną opiekunką, główną żywicielką rodziny. Pewnego dnia dochodzi do
zmian w jej życiu. Kiedy sytuacja zawodowa jej męża ulega zmianie,
Alice postanawia zatrudnić się w nowej firmie, która ma stać się
przyszłością dla świata książek, po której sporo sobie obiecuje, bo
wierzy, że w końcu będzie wykonywała sensowną pracę i z pewnością uda
jej się połączyć pracę z życiem prywatnym. Niestety wszystko idzie nie
tak. Kobieta musi zmagać się z chorobą ojca, opieką nad dziećmi,
problemami męża oraz wymagającymi szefami.
Nie wiem, jak to
napisać, ale dawno nie czytałam książki, która byłaby tak bardzo
obyczajowa w swojej obyczajowości. Z główną bohaterką, można się tak
bardzo utożsamić, że podążanie za nią nie jest kwestią przypadku. Choć
na pozór zdecydowanie dalej jest mi niż bliżej do życia Alice, jej
problemów, trosk i spraw, to jednak nasze życiorysy w pewnym momencie
się ze sobą stykają. I wtedy dochodzi między nami do takiego
porozumienia i zbliżenia, które w realnym życiu mogłoby zacieśnić nasze
relacje. Choć nie ze wszystkimi wyborami Alice się zgadzam, nie zawsze
podjęłabym takie decyzje, na których podjęcie ona się zdecydowała, to
muszę przyznać, że kilka razy telepatycznie przytulałam ją do serducha,
chcąc przekazać jej siły, odwagi i otuchy. Ode mnie 8/10. Polecam.
7. Florystka Alicja Sinicka wydawnictwo WAB
Pewnego dnia znika Helena Bardo – florystka oraz właścicielka kwiaciarni
Chloris. Jej najlepsza przyjaciółka Sonia, która również pracowała w
kwiaciarni, decyduje się rozwikłać sprawę zaginięcia najbliższej jej
osoby. Z każdym dniem, z każdą odkrytą tajemnicą upewnia się, że nikomu
nie może ufać – nawet mężowi Heleny. Pewnej nocy dostaje wiadomość o
dość intrygującej treści: ta sprawa dotyczy także ciebie. Do jakich
sekretów dotrze Sonia? Czy pielęgnowana od lat przyjaźń budowana była na
kłamstwie? Jestem pozytywnie zaskoczona tą historią. Początek fabuły
nie wskazywał, że będę się tak dobrze bawić. Im bardziej opowieść się
zagęszczała poprzez kolejne tajemnice, które wychodziły na światło
dzienne, tym lepiej mi się ją przyswajało. Po Stażystce, najlepszej
według mnie książki autorki, którą przeczytałam 4 lata temu, przez długi
okres żadna z kolejnych opowieści nie wzbudziła we mnie aż takich
emocji, jakich dostarczyła mi Florystka. Nie twierdzę, że Obserwatorka
czy Służąca były złe. Po prostu Stażystka i Florystka to historie,
których poziom prowadzenia fabuły stoi na wyższym poziomie. Ode mnie
9/10.
8. Śmierć Lorda Edgware'a Agahta Christie wydawnictwo Hachette
Herkules Poirot decyduje się rozwiązać sprawę śmierci Lorda Edgware’a,
który był mężem słynnej aktorki, która kilka dni przed jego śmiercią
poprosiła słynnego detektywa o pomoc w jego zamordowaniu. Poirot ma
niezły orzech do zgryzienia. Kto zabił mężczyznę i dlaczego? Czy
podejrzewanie jego żony nie jest zbyt oczywiste? Po opowiadaniach
zawartych w tytule Tajemniczy pan Quinn, które nie zdobyły mojego serca,
postanowiłam sięgnąć po zagadkę kryminalną jednego z najlepszych i
najsłynniejszych detektywów w historii literatury, wiedząc, że tym razem
się nie zawiodę. I tak też się stało. Bardzo lubię sposób prowadzenia
sprawy przez Herkulesa, jego zachowanie podczas jej prowadzenia, jego
bezpośredniość i talent. Przy rozwiązaniu sprawy Lorda Edgware’a miałam
poczucie, że nastąpiło tutaj tzw. pomieszanie z poplątaniem, ale ja to w
takim wydaniu kupuję. Trochę nie rozumiem jednego zabiegu. W dialogach
co jakiś czas pojawiały się pojedyncze francuskie słowa, których
tłumaczenie znajdowało się w przypisach. Nie rozumiem, dlaczego nie
można tego było od razu tłumaczyć. Jeżeli pojedyncze słówka miały coś
zaakcentować, usilnie zaznaczać, że mam do czynienia z francuską
literaturą, było to zbyteczne. Ode mnie 8/10.
9. 25 lat niewinności Grzegorz Głuszak wydawnictwo Znak
Historię Tomasza Komendy chciałam poznać od pierwszej chwili kiedy
dowiedziałam się z telewizji o ty, co go spotkało. Jego sprawa stała się
na tyle medialna, że na jakiś czas odpuściłam temat, a później zamiast
do książki zasiadłam trzy lata temu przed telewizorem do obejrzenia
filmu, który miał mnie popchnąć do przeczytania reportażu Grzegorza
Głuszaka. Niestety przeczytanie książki nieco przesunęło się w czasie,
ponieważ filmowa historia tak emocjonalnie mnie przeczołgała, że
zdecydowałam się jej papierową wersję znacznie mocniejszą odłożyć w
czasie. W momencie, kiedy zdecydowałam się nadrobić zaległość, do mediów
trafiła informacja o śmierci Tomka Komendy i znowu zdecydowałam się
odłożyć czytanie na później. W końcu wzięłam się w garść i zdecydowałam
się zmierzyć z tą niesprawiedliwą historią, której odwlekanie w czasie
nie ma sensu, wiedząc, że nigdy tak naprawdę nie będzie dobrego momentu,
by się z nią zapoznać.
Reportaż Grzegorza Głuszaka ujawnia kulisy
procesu Tomasza Komendy, dzięki zebranym dokumentom możemy się
dowiedzieć, jak doszło do skazania, czym się kierowano podczas wydawania
wyroku, co doprowadziło, że za kratkami znalazł się niewinny człowiek,
który odzyskał wolność po 18 latach. Z reportażu można dowiedzieć się,
komu zależało na uniewinnieniu Tomka, kto dotarł do prawdy, na jakim
etapie znajduje się śledztwo (książka wydana została w 2018 roku, od
tego czasu dużo się mogło zmienić).
Książkę czytało mi się trudno.
Podeszłam do niej bardzo emocjonalnie, dlatego musiałam dawkować sobie
nie tylko poszczególnie rozdziały, ale przede wszystkim strony.
Świadomość tego, że ta historia nie powinna się wydarzyć, późniejsza
choroba Tomka, która zakończyła się śmiercią. Można to jedynie
podsumować słowem niesprawiedliwość. Czy to w pełni oddaje to, co się
stało? Ode mnie 9/10 za dobrą wykonaną reporterską pracę.
10. Projekt Hail Mary Andy Weir wydawnictwo Akurat
Ryland Grace jest bohaterem powieści Projekt Hail Mary, ale ma też
szansę stać się wybawcą świata, jeżeli uratuje nas przed astrofagami.
Rylanda poznajemy w momencie, kiedy budzi się ze śpiączki, znajdując się
w statku kosmicznym, daleko od domu. Na początku nie pamięta, dlaczego
się tam znalazł. Jednak z czasem, kiedy przypomina sobie poszczególne
rzeczy i sytuacje, w jakich brał udział, dociera do niego, że wziął
udział w samobójczej misji. Kiedy zaczyna tracić nadzieję, na horyzoncie
pojawia się ktoś, kto decyduje się dotrzymać mu towarzystwa i pomóc w
uratowaniu Ziemi. Jak dobrze wiecie, trzymam się z daleko od
gatunku sci-fi. Dla tej książki i dla tego autora zdecydowałam się
zrobić wyjątek i nie żałuję. Świat fantastyki opartej na kosmosie wcale
nie jest taki straszny, jak mi się na początku wydawał. Podczas czytania
bawiłam się przednio, czując, jakbym sama odleciała w kosmos, dzięki
spójnej, wiarygodnej historii autora, charakterystyce głównego bohatera,
jego przyjaciela i ich wyjątkowej relacji. Może dzięki tej pozycji w
końcu sięgnę po Marsjanina najpierw w wersji książkowej, a później
filmowej J. Ode mnie 10/10.
11. Lulu i Drapek 2 Eugenia Pryszczepa wydawnictwo Novae Res
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Lulu i
Drapek 2 to druga część przygód sześcioletniej dziewczynki i jej
wiernego towarzysza kota. Tym razem ten duet decyduje się na wyprawę do
Mumlilendu. Dlaczego? Lulu od jakiegoś czasu dość bacznie przyglądała
się mamie, której zachowanie i nawyki się zmieniły. W końcu odkrywa, że w
ich domu dojdzie do wielkich zmian, ponieważ mama jest w ciąży, a Lulu
zostanie starszą siostrą. Na początku ta perspektywa nie jest jej
straszna, bardzo cieszy się z faktu, że będzie miała z kim spędzać czas,
bawić się itp. Niestety doświadczenia jej koleżanek i kolegów rzucają
inne światło na pojawienie się maluszka w rodzinie. Dziewczyna jest
coraz bardziej pełna obaw, coraz bardziej kierując swoje myśli w dość
nieprzechylnym kierunku. Na szczęście z pomocą przychodzi jej Drapek
oraz przyjaciele ze snów, którym bardzo zależy, by Lulu oswoiła się z
nową sytuacją i zrozumiała, na czym będzie polegała jej nowa rola. Czy
ich misja, w którą decydują się wyruszyć, pomoże w rozwiązaniu sytuacji?
Kiedy
wydaje mi się, że nie nadaje się do czytania książek dla dzieci,
trafiam na tak cudowne historie, jak Lulu i Drapek, które powodują, że
zmieniam swoje zdanie i podejście do 180 stopni. Jestem przekonana, że
przyswojenie przeze mnie tej konkretnej opowieści, uśmiechanie się na
myśl o tym, jak pięknie napisana została zarówno pod kątem
stylistycznym, językowym, jak i fabularnym jest zasługą autorki Eugeni
Pryszczepy, która z wykształcenia i zawodu jest psychologiem oraz
pedagogiem socjalnym, dzięki czemu tą historią udaje jej się trafić ze
swoim przekazem nie tylko do małych, ale i dużych czytelników, którzy
mają w sobie coś dziecka i pielęgnują to w sobie. Oprócz pięknie
napisanej historii, na wyróżnienie zasługują również ilustracje
autorstwa Volgi Ignatowicz, które oddają klimat powieści i są po prostu
pięknie zrobione.
Ta książka jest mi bliska, ponieważ po
pięciu latach przyjścia na świat, dowiedziałam się, że będę miała
młodszą siostrę. Podobnie jak Lulu początkowo byłam przeszczęśliwa.
Kiedy siostra przyszła na świat a uwaga została zwrócona na nią, dość
trudno było mi zaakceptować jej pojawienie się na świecie. Żałuję, że
wtedy ominęła mnie wyprawa do Mumlilendu, bo dzięki niej rola starszej
siostry przyszłaby mi o wiele łatwiej i szybciej zrozumiałabym pewne
rzeczy. Jak dobrze, że powstają takie książki, które pozwalają się
oswoić dzieciom z tym tematem i uzmysłowić rodzicom jak czują się ich
starsze dzieci i co mogą zrobić, by przygotować na nową sytuację swoje
pociechy. Ode mnie 8/10.
,,Dziewczynka przypomniała sobie, że
już widziała panie z takimi dziwnymi, wielkimi brzuchami, no ale zawsze
sobie myślała, że po prostu za dużo zjadły na raz. Lulu przypomniała
sobie także sąsiada, pana Bartka – on też miał duży brzuch. – Mamo, a
pan Bartek też będzie miał nowego człowieka?’’
12. Wiatrołomy Robert Małecki wydawnictwo Literackie
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z
bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz
pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu
doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie
odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do
śledztwa, za sprawą ojca, który nieustannie szuka syna i twierdzi, że w końcu
znalazł odpowiedzi na pytania, które dręczyły go od lat. Niestety, zanim Herman
i Borewicz zdołali porozmawiać z mężczyzną, ten zostaje zamordowany. Czy
porwanie sprzed 30 lat łączy się z aktualnym morderstwem? Komu zależało, aby
sprawa sprzed lat nie wyszła na jaw? Mogłabym napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale zaczynam tak
każdą opinię dotyczącą książek pana Roberta, więc chyba nie będę się powtarzać
;). Czytam dużo kryminałów, coraz trudniej jest mnie w tym gatunku zaskoczyć,
zainteresować, przyciągnąć ciekawą sprawą. Panu Robertowi znowu się to udało.
Przyznaję, że na początku dość sceptycznie podeszłam do sprawy sprzed trzech
dekad, bo trudno było mi sobie wyobrazić, w jaki sposób autor ugryzie temat.
Zrobił to w fenomenalny sposób, budując napięcie, prowadząc czytelnika na
pierwszy rzut oka w zbyt oczywisty sposób, podsuwając mu tropy, które są
,,normalne’’. Brzmi to enigmatycznie, ale nie potrafię tego inaczej nazwać.
Trudno było mi się oderwać od lektury, czując, jak z każdym kolejnym rozdziałem
zbliżam się do rozwiązania zagadki, której ostateczny finał mnie zaskoczył. Ode
mnie 10/10.
Komentarze
Prześlij komentarz